tort domowej roboty , nawet ja się skusiłam
Tak jaki ciekawostkę dodam że ta miotła też była prezentem urodzinowym dla Dominika :)
Tak, tak. Któregoś dnia wypatrzył ją w Kauflandzie i stwierdził że taka miotła by mu się przydała do zamiatania podwórka, więc moja mama długo sie nie zastanawiała i postanowiła mu ją kupić. Tak dla jaj . No i się okazało że miotła zrobiła furorę .
no a ja sie zastanawialam czy miotla do sprzatania czy do latania ;))
OdpowiedzUsuńJaki cudny ten tort:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że wyjaśniłaś, o co chodzi z miotłą, bo już chciałam zapytać, co to za zabawa:)
Wszystkiego najlepszego dla Dominika. :)Fajna ta miotła, i polatać na niej można. ;)))
OdpowiedzUsuńKicia jest mojej siostrzenicy, siostra dostała ją na służbę podczas jej wyjazdu. A przy okazji i ja się z nią pobawiłam. ;))
Miotła w końcu może i do latania posłużyć. Ja stara kwoka czasem dla jaj też sobie bym polatała. ;))
OdpowiedzUsuńprawie jak harry potter :)
OdpowiedzUsuńtort wygląda bardzo apatycznie!
Najlepszego dla Dominika! :*
Miotła mówisz... No no, fajny prezent:)
OdpowiedzUsuńfajny pomysł z ta miotłą:)
OdpowiedzUsuńMusiała być fajna impreza,a prezent baaardzo ciekawy:)
OdpowiedzUsuńale on będzie na niej latał, a nie nią zamiatał ;))
OdpowiedzUsuńJa tu widzę latanie na miotle a nie zamiatanie miotłą. A prawko to mam już od kwietnia i śmigam po ulicach. "Dostałam" od rodziców emerytowaną tatową hondę i już nie pamiętam jak to się autobusem jeździ :P
OdpowiedzUsuńjaki wymyślny torcik:)
OdpowiedzUsuńSpotkanie w piątek???
OdpowiedzUsuńAsiaaaaaa, dzięki:***** Kochana, ale niespodzianka:******Wszystko cudne, ale puszka naj naj:**** Moja setna:) Dziękuję:***
OdpowiedzUsuńJa Ci wczoraj wysłałam coś, ale to taki drobiażdżek w porównaniu z Twoją niespodzianką. Mam nadzieję, że dotrze, zanim wyjedziesz:)
Zaśmiewam się z rad z poradnika;):***
Teraz chłop przegląda, rechocze jak gooopi i już mi zapowiada, żebym się nie odważyła wcielać w życie niektórych rad, np. używania na nim paralizatora;) Ale już pomysł przywiązania mnie gumowymi linami do sufitu bardzo mu się spodobał;)
OdpowiedzUsuńAno typowe;) Ale ten pomysł z gumową uprzężą nie taki zły, przynajmniej się nie zmęczę, ujeżdżając;)
OdpowiedzUsuńjaki boski prezent!!!!dzieci to są jednak niesamowite;)
OdpowiedzUsuńsłyszałam,ze powaznie Ci się biblioteczka rozrosła ostatnio...?;)
Tym klubowym spotkaniem toś mnie dobiła na amen ;p Bawcie się dobrze !!! :* Ja sobie odbiję we wrześniu :)))
OdpowiedzUsuńno a ja się właśnie zastanawiam, czy nie zgasić światła :P bua ha ha ha .... wiesz, nie ma takiego ostrego słońca, ale niebo jaśniutkie i błękitne :))
OdpowiedzUsuńwrrróć! mam słońce! ostre! :))))
OdpowiedzUsuńja tam czuje, że i u mnie będzie jeszcze padać i to nie raz! :P
OdpowiedzUsuńw Gdyni nie byliśmy, nie tym razem. Mieliśmy do wyboru Gdańsk, Sopot i Gdynię i wahaliśmy się między Gdańskiem i Sopotem. Kiedyś byłam w Gdyni i niestety mnie nie urzekła. Jednak to było już kilka lat temu, więc może coś się od tego czasu zmieniło.
OdpowiedzUsuń